wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 7 - Nocne akcje to już standard

Gdy tylko dojechaliśmy pod mój dom, po cichu otworzyliśmy garaż i poszliśmy do kuchni. W domu panowała niezręczna cisza, spod zlewu wzięliśmy duże wiadro, płyn i gąbki. Z całym arsenałem wróciliśmy do garażu, po cichu zamykając drzwi.
- Czekajcie, a gdzie jest Dawid ?
- Nie mogliśmy się do niego dodzwonić.  - powiedziała Wiki
- Szybka jesteś. - skomentował Konrad
- Myj a nie gadasz.
- No przecież myje.
- Cicho. - skarciła nas Wiktoria - Ktoś idzie!
- O cholera, chowajcie się!
- Ale gdzie?
- Tam! - odpowiedziałam na pytanie Konrada wskazując w kącie przykryte kocem rowery. Już po chwili przyjaciele kucali za nimi przykryci, a drzwi do garażu otworzyły się i stanął w nich Dominik i aż kamień z serca mi spadł.
- Co ty tu robisz?
- Stoję - zabłysnęłam inteligencją
- Serio? - spytała zażenowany moją odpowiedzią brat
- No a nie? - spytałam
- No tak ale... czekaj skończmy tę durną rozmowę. Gdzie byłaś? - spytał
- U chłopaka - postanowiłam odpowiedzieć zgodnie z prawdą, co z tego, że myśleliśmy o innych osobach.
- Ej Natalia, mam te..  - zaczął Maciek, wchodząc do garażu, ale gdy zorientował się kto jeszcze w nim jest natychmiast zamilkł.
- Maciek co ty tu robisz ?
- Dominik ?! Ja ten no..
- On też był ze mną. - dodałam
- Czy wszyscy oprócz mnie gdzieś byliście?
- Nie no byłam Ja, Maciek, mój chłopak...
- Sorry za spóźnienie ale dopiero teraz odczytałem. - wbiegł zziajany Dawid
- No i Dawid miał być!
- Gdzie miałem być? - spytał zdezorientowany chłopak - Przecież...
- Przecież wysłaliśmy ci sms'a że masz przyjść bo jechaliśmy na polane. - powiedziałam zastanawiając się co ja wygaduje
- Po co tam jechaliście?
- Bo nam się w nocy nudziło. - odburknęłam nie chcąc dalej drążyć tematu
- Czemu mnie nie wzięliście i co się stało z samochodem?
- No trochę się pobrudził. - zagadnął Maciek
- A nie wzięliśmy Cię, bo byłeś zmęczony po wyścigu i tak jakoś wyszło.
- Ta jasne, dobra ja idę spać a wy nie róbcie hałasu bo jak się rodzice obudzą to mamy przerąbane.
- Jasna sprawa! - powiedziałam i odetchnęłam z ulgą. Ten dzień, a raczej ta noc nie mogła być już chyba bardziej zakręcona niż była. Gdy tylko zostaliśmy w gronie doinformowanych Wiktoria i Konrad wyszli z ukrycia.
- Powie mi ktoś o co chodzi bo jestem niedoinformowany. - rzekł Dawid, ale jak sam potem twierdził chyba lepiej było by dla niego gdyby nie wiedział. Z samochodem uwinęliśmy się do wpół do ósmej. Potem każdy rozszedł się do swoich domów a ja powędrowałam prosto do łóżka. Gdy tylko się obudziłam, zeszłam na dół na śniadanie, ponieważ niemiłosiernie burczało mi w brzuchu.
- No proszę, kto to wstał! - przywitała mnie mama
- Dobrze się spało? - spytał brat siedzący przy stole z Dawidem
- Rewelacyjnie!
- No skoro tak długo spała, to musiało być dobrze - zaśmiał się tata wchodząc do kuchni a po chwili dodał podając mi bluzę - Zostawiłaś to w garażu.
- A no możliwe.
- Pewnie z tego pośpiechu. - dogryzał mi Dominik
- No wiesz, twój motor sam się nie zrobi! - jeden-zero
- Jasne.
- Dzieciaki, jadę na zakupy. Jedziecie ze mną?
- Tak!!! - krzyknęli Kamilek i Ania, wpadając do kuchni.
- Ja też jadę. - dodałam
- I ja.
- No to za 15 minut przed domem. - powiedział ojciec i wyszedł a ja ruszyłam w stronę swojego pokoju. Tam w szybkim tempie wybrałam ciuchy i ruszyłam do łazienki na poranną toaletę. Po tych czynnościach chwyciłam telefon i napisałam sms'a do Luke'a:
 Hej kochanie, jak tam mama ?
Zwinnym krokiem ruszyłam schodami w dół i wsiadłam do umytego samochodu. Czekając na rodzinę dostałam odpowiedz od Hemmings'a:
Siemka, wszystko, dobrze, właśnie jestem z chłopakami na zakupach. Zadzwonię do ciebie później. 
Odłożyłam telefon i w spokoju czekałam na zjawienie się wszystkich.
- To co wszyscy gotowi? - spytał ojciec
- Tak jest! - krzyknęła Ania
- Hmm jakoś czysty ten samochód - stwierdził rodziciel
- A to źle? - spytałam ze zdziwieniem
- Nie, no dobrze ale wydawało mi się że... a nie ważne. - powiedział i ruszyliśmy. Na jakieś większe zakupy ze względu na wielkość naszej wsi musieliśmy jeździć aż do Wrocławia, do supermarketów. Gdy dojechaliśmy na miejsce każdy z nas dostał przydział co ma kupić i się rozdzieliliśmy - ja poszłam z małym Kamilkiem. Kiedy tak przechodziliśmy między półkami, kierując się na słodycze wpadłam na kogoś. Gdy podniosłam wzrok chcąc przeprosić, spostrzegłam przede mną Luke'a, a za nim Ashtona, Caluma i Michaela.
- Co wy tu robicie? - spytałam zdezorientowana
- Przyjechaliśmy do Wrocławia po dokumenty na mistrzostwa świata, a przy okazji wpadliśmy na zakupy. A ty?
- Ja tylko zakupy! - zaśmiałam się
- Natalia, kto to? - spytał Kamil
- To jest Michael, Calum , Ashton i Luke.
- Czy to o nich tata z bratem rozmawiają? - spytał malec i tym oto sposobem nieźle mnie zgasił
- Ym, tak.
- To nie możemy z nimi rozmawiać, bo to debile!
- Ej! Nie mów tak - skarciłam brata
- Ale Dominik tak mówi.
- Dominik to mówi wiele rzeczy ale nie zawsze słusznych, na przykład jak mówił, że jesteś za mały na karuzele a okazało się że nie. I co? Nie miał racji.
- To pewnie ma to po tacie, bo mama często mówi,że tata nie ma racji.
- Tak z pewnością, a  teraz wkładaj słodycze do koszyka - zaśmiałam się a malec szybko zaczął wykonywać polecenie
- Pocieszne dziecko - skomentował Calum
- Tak, zwłaszcza jak coś knuje z Anką, wtedy to taka pociecha!
- Jak dziecko. - dodał Ash
- Dobra my będziemy szli. Do zobaczenia, kocham Cię - powiedział Luke i pocałował mnie odchodząc z chłopakami. Kiedy koszyk był pełny Kamil podszedł do mnie i zapytał
- Luke to twój chłopak?
- Wiesz mały to trochę skomplikowane.
- Na pewno nie, albo tak, albo nie nie ma innej opcji.
- Tak, ale nie mów na razie tacie.
- Czemu ?
- Bo się zdenerwuje.
- Ale powinien się cieszyć twoim szczęściem.
- Masz racje powinien - powiedziałam i zamilkłam widząc zbliżającą się rodzinne.

***

Komentarze miło widziane ;) / Roxy

2 komentarze:

O mnie

Mam 17 lat. Uwielbiam siatkówkę, One Direction i 5 Seconds Of Summer. Interesuje się dziennikarstwem. A w przyszłości będę komentatorem sportowym ^^