poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 1 - Żyj chwilą

Był 29 czerwca, właśnie zakończył się ostatni dzień wyścigów Ekstraklasy przed przerwą wakacyjną. Podium było już przygotowane na dzisiejszych zwycięzców, rozbrzmiał głos spikera i zaczęła się dekoracja. Kiedy na pierwsze miejsce wmaszerował mój brat, a obok niego jako szef zespołu stanął mój ojciec. Byłam naprawdę szczęśliwa i dumna z zespołu do którego należałam. Wokół zaczęły rozbrzmiewać brawa bo choć to nie był jeszcze koniec sezonu. Dominik uzbierał sobie dziś dużo punktów przewagi nad rywalami a konkretnie nad jednym, z którym walkę toczył odkąd pamiętam - Luke'iem Hemmings'em. Stojąc tam tak i przyglądając się wszystkiemu, poczułam na sobie czyjś wzrok i bardzo dobrze wiedziałam do kogo on należał. Siłą woli musiałam spojrzeć. Niebieskie tęczówki, największego przegranego w dniu dzisiejszym wpatrywały się we mnie z rozbawieniem na twarzy. Ja odwzajemniłam to uśmiechem i szybko odwróciłam wzrok, żeby nikt nie zobaczył nas razem i nie poznał naszej tajemnicy. Obok mnie Maciek, Przemek i Bartek, ścigający się w naszym zespole już szykowali się się na odpalenie silników na znak zwycięstwa. Za nimi stało dwóch mechaników - Dawid i Kuba z którymi tworze zespół naprawczy.
- Hej słyszałam, że wygraliśmy! - powiedziała Wiki która wróciła z praktyk z kancelarii prawniczej. A do zespołu przynależy z powodu braku ogarniania papierów przez mojego ojca.
- Ta wygrał, dobrze mu poszło. - odparłam
- Ale Luke dziś nie dojechał.- powiedziała ściszonym głosem, chociaż w takim hałasie i tak małe możliwości, żeby ktokolwiek coś podsłuchał.
- Nie dojechał, bo miał złe ustawienia motoru. Gdyby nie jego porąbana ekipa mechaników, to już dawno wydupczył by Dominika z podium. - rzekłam lekko ze złością
- Ej, bo pomyśle, że nie chcesz wygranej własnej ekipy. - zaśmiała się
- Nie to, że nie chce, ale rywalizacja powinna być równa a nie.
- Jasne, jasne bo ty to taka matka Teresa, przejmujesz się wszystkimi - skwitowała Wiktoria
- Oj, czepiasz się! - zaśmiałam się
- Natalia - usłyszałam wołanie Michaela, który jeździ razem z Lukiem w zespole.
- Tak? - spytałam zaciekawiona
- W pokoju w naszym warsztacie. - powiedział a ja skinęłam głowa i tyle mnie widzieli. Szybkim ale nie rzucającym się w oczy krokiem ruszyłam w stronę wyznaczonego mi celu. Kiedy weszłam do warsztatu rozejrzałam się i zobaczyłam totalny porządek, co oznaczało że oni nic tu nie robili, nie kminiłam jak zespół który ma rewelacyjnych kierowców zatrudnia tak beznadziejnych mechaników.
- Hej piękna! - usłyszałam za sobą cichy głos mojego chłopaka.
- Cześć brzydki. - rzuciłam i czule pocałowałam go w policzek.
- Ja brzydki? - oburzył się - Pożałujesz tego. - powiedział i wziął przyparł mnie do ściany, żebym nie uciekła i zaczął łaskotać.
- Dobra, będę grzeczna, przestań , proszę! - starałam wydusić z siebie
- Powiedz, że jestem najlepszy. - droczył się
- Nie!
- Nie? - spytał i zaczął znowu mnie łaskotać
- No dobra dobra Luke, jesteś najlepszy! - powiedziałam ledwo łapiąc wdech gdy wtedy mój oprawca puścił mnie i podniósł z podłogi, ponieważ w czasie ataku wylądowałam na niej. Oparł delikatnie mnie o ścianę i zaczęliśmy się całować. Nie potrwało to jednak długo, bo do warsztatu wparowali Ashton i Calum, dwaj kierowcy z zespołu a także najlepsi przyjaciele Heminngs'a.
- Co tu się wyprawia! - krzyknął wyraźnie rozbawiony Calum
- To nie dla dzieci. - skwitował Ashton i po chwili dodał - Już zabieram juniora.
- Odezwał się dorosły, o niecałe dwa lata starszy, a już się rządzi. - rzekł Calum
- Każda chwila się liczy. - podsumował Ashton
-  A Natalia, gratuluje wygranej. - powiedział Luke
- To nie mi gratuluj. - powiedziałam z przekąsem, bo dobrze wiedziałam że w życiu nie pójdzie do mojego brata.
- Tobie gratuluje jako szefowi zespołu mechanicznego, jemu też tam pogratuluje kiedyś.- powiedział dumny z siebie, że wybrnął z sytuacji, a wszystkim dookoła szczęki opadły. Czyżby powiedział właśnie, że dla mnie pójdzie do mojego brata i jak człowiek mu pogratuluje, zakopując przy tym topór wojenny. Nie do końca wierzyłam w to co słyszę, ale to chyba dobrze, że tak na niego działam, pojawia się tylko pytanie, jak zareaguje Dominik.
-  Dobra chłopaki ja się zmywam bo mnie zaraz będą szukać! - rzekłam żegnając się z nimi i wychodząc. Po drodze do swojego stanowiska warsztatu na torze, wpadłam na uśmiechniętego Michaela. Czyżbym o czymś nie wiedziała? Przebrnęło mi przez myśl, ale długo nie mogłam nacieszyć się dobrym humorem. Kiedy weszłam tylko do pomieszczenia wgapiało się we mnie trzy pary wściekłych oczu należących do Kuby, Maćka i Przemka. Obok nich stał przybity Bartek, Dawid bojący spojrzeć się w moją stronę i Wiki której wzrok gdyby umiał pocieszać to właśnie by to zrobił.
- Powiesz tym mi kiedy zamierzałaś nam powiedzieć ? - spytał wyraźnie zdenerwowany Kuba
- Ale o czym?
- O tym, że ten cały Hemmings to twój chłopak!- wykrzyczał. Cholera już wiem dlaczego wszyscy mają takie miny. Temat Luke'a był tu tylko i wyłącznie tematem do kpin. A to dlatego, że chłopcy jako mali gówniarze, będąc jeszcze w lidze juniorskiej o coś się po przytykali, jakiś wyścig, ale prawdopodobnie sami nie wiedzą o co dokładnie i teraz są wielkimi wrogami, tworząc dwie osobne ekipy.
- A co was obchodzi co robię po robocie. - powiedziałam wiedząc, że tłumaczenie na nic się nie zda.
- Ogólnie to nic, ale mogłabyś chociaż powiedzieć! Z resztą serio? Nie ma więcej chłopaków na ziemi tylko on, że musiałaś wybrać jego. - powiedział Przemek
- A co na to Dominik? On też nie wie? Pewnie będzie prze szczęśliwy - burknął Maciek.
- Dominik tu, Dominik tam, co ja muszę się mu z wszystkiego wygadywać! - krzyknęłam.
- Czyli nie wie? - spytał Kuba.
- Nie, Dominik nie wie - fuknęłam.
- Czego nie wiem? - usłyszałam niski głos mojego brata z plecami. Cholera ja to mam szczęście
- Ugh, bo.. - zaczęłam, gdy do warsztatu weszli Ashton, Calum, Luke i Michael.
- Hmm? - ponaglał moją odpowiedz nie zwracając uwagi na nich. Musiałam szybko myśleć, nie mogłam powiedzieć mu tego w ten sposób, od zawsze się o mnie troszczył, chciał jak najlepiej. byliśmy zżyci a to w tej chwili by go załamało i jeszcze dowiedziałby się jako ostatni. Nie z tego byłaby ostra drama. Myśl dziewczyno, myśl. Wtedy moją niepewność przerwał głos Wiktorii - Oj no już nie wytrzymam ona i Bartek są razem - jej słowa odbijały się w mojej głowie nie miłosiernie. Co ona do cholery powiedziała?!
- Naprawdę? To super! - zaczął brat a potem zwrócił się w stronę Ashtona, Caluma, Michaela i Luka, którzy stali jak wryci widząc co się przed chwilą wydarzyło. - Czego chcecie?
- Przyszliśmy pogratulować. - powiedział najprzytomniejszy z nich Michael/
- Dzięki. -  odparł mój brat a tamci spojrzeli jeszcze po mnie i wyszli. Fakt, że się do siebie w ogóle odezwali powinien dawać mi wiele radości ale obecna sytuacja w życiu na to nie pozwalała. Byłam zaskoczona, zdołowana i jeszcze najgorszy był fakt, że Wiki nie wiedząc o niczym na mojego "chłopaka" z całej ekipy wybrała właśnie Bartka. Chłopaka, który naprawdę się we mnie bujał.

***

Hej :)
No to mamy pierwszy rozdział, yay ! :) Jak wam się podoba? 
Piszcie w komentarzach swoje odczucia, chcę znać nawet te negatywne!
Jestem otwarta na krytykę
Roxy xx ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Mam 17 lat. Uwielbiam siatkówkę, One Direction i 5 Seconds Of Summer. Interesuje się dziennikarstwem. A w przyszłości będę komentatorem sportowym ^^