środa, 27 maja 2015

Rozdział 12

Cztery, trzy, dwa, jeden..
Zielona lampka zapaliła się, dźwięk warkoczącego silnika rozniósł się po opuszczonym mieście. Mknęłam miedzy ulicami najszybciej jak tylko się dało. Mijałam stary plac zabaw, na który tak często przyjeżdżałam z rodziną. Huśtawki bujały się delikatnie na wietrze, a ze stojącej obok szkoły można było stworzyć muzeum sztuk pięknych. Barwne graffiti pokrywały gmach z każdej strony tworząc niesamowite historie.
Nagle zza rogu wyskoczył on. Mały, całkowicie wystraszony. Spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami i wyczekiwał chwili uderzenia. Ręka z gazu, wciśnięty hamulec i pisk opon a także niepożądany dźwięk silnika. Wszystko działo się szybko, reakcja była spontaniczna, postawić go dęba czy zrobić wślizg? Co zrobił by Luke? Na to nie było czasu.  Szybka decyzja, wślizg i już po chwili poczułam szorstki asfalt ocierający się o moją skórę. Wychamowałam, pobiegłam do niego. Stał cały czas w tym samym miejscu tak samo zdezorientowany. Wzięłam go na ręce i przytuliłam, jego szara aksamitna sierść ocierała się o obolałe ciało. Po chwili kotek spojrzał na mnie swoim przenikliwym spojrzeniem i polizał ranę na przedramieniu. W tamtym momencie nie czułam bólu. Nie wiem dlaczego, może było to spowodowane nocnym telefonem ze szpitala a może świadomością, ze on ma rodzinę, nie wiem. Jednak długo nie zwlekałam, cała obdarta wsiadłam z powrotem na maszynę, sprawdzając wcześniej czy nic się nie stało i ruszyłam przed siebie.

***

- Panno Hemmings...
- Białoszewska. - poprawiłam lekarza
- Ach tak, przepraszam. Zadzwoniliśmy do Pani w sprawie Pani chłopaka Luke'a Hemmingsa, gdyż posiadamy nowe wieści.
- Czy on..?
- Nie, no skąd. Wtedy wysyłamy kwiaty. - uśmiechnął się lekarz
- Słucham?
- To taki żart. Mało śmieszny. - poprawił się gdy zobaczył moją minę - Wracając jednak do naszego pacjenta.
- Doktorze, pacjent z pod dziewiątki ma nagły atak! - pielęgniarka przerwała naszą rozmowę a prześmieszny lekarz pobiegł szybko do schorowanego pacjenta. No albo po kwiaty.
Ja natomiast siedziałam w nieznanym mi dotąd gabinecie. Na ścianach wisiało sporo barwnych rysunków przedstawiających szczęśliwą gromadkę osobników przypuszczam, że rodzinę. Obok całej wystawy intrygujących arcydzieł wisiał duży zegar z nazwami chorób zamiast liczb. Ten facet ma naprawde nieskazitelne poczucie humoru. Posegregowane dokumenty, na jego biurku z przyczepionymi napisami "życie", "śmierć", "jedną nogą w grobie" jeszcze bardziej mnie o tym przeświadczyły.
Zastanawiało mnie gdzie przydzieliłby Luke'a, bo ja to spokojnie mogłabym zaliczyć się do jedna nogą w grobie. Dziwne, że jeszcze nie zauważył dziur na rękawie mojej kurtki ani podartych spodni.
- Przepraszam, ale musiałem to załatwić. - powiedział na wstępie
- Rozumiem, zamówienia kwiatów można wysyłać do ósmej. - uśmiechałam się w stronę lekarza a ten odpowiedział tym samy
- A więc mam dobre wieści, znalazł się dawca.

niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 11

- Czy atak był groźny?
- Jak się czuje Hemmings?
- Jak skomentuje Pani doniesienia o zmianie klubu?
- Czy zawodnik wyjdzie z tego? - tłum dziennikarzy zadawał w kółko te same niekończące się pytania. Czy oni mieli choć trochę wolnego, czy siedzieli w pracy dwadzieścia-cztery godziny na dobę? Skąd niby miałam znać odpowiedź na ich pytania. Gdybym wiedziała, że przeżyje, czy  siedziałabym przy nim non stop. No raczej wątpię. Czy był groźny? Nie, cholera łagodny i potulny jak baranek jeszcze spytał, czy może zaatakować. Jak się czuje hm... może jakby nie był w śpiączce to bym wiedziała no i na koniec moje ulubione pytanie - doniesienia w sprawie zmiany klubu. Oczywiście to w tym momencie jest jak najbardziej na miejscu i najważniejsze. Co z tego że umierasz, ważne czy jeśli przy odrobinie szczęścia przeżyjesz, będziesz jeździł w innym klubie!
Miałam tego dość, parszywe darmozjady czekające na nową nowinkę. Ja wiem, to ich praca, ale czy do kurwy nędzy na prawdę tak wygląda ich praca? Bo mi się wydaje, że te pytania tworzyły małpy na głodniaka.
Po ciężkiej przeprawie do samochodu,włączyłam radio i pierwsze co usłyszałam była amnesia, nie pamiętam jakiego to zespołu, ale łzy ciekły mi strumieniami. To było takie prawdziwe...

If today I woke up with you right beside me
Like all of this was just some twisted dream
I’d hold you closer then I ever did before
And you’d never slip away
And you’d never hear me say

Ile bym dała, żeby móc cofnąć czas. Nie dopuścić do tego, kazać mu zostać! Dlaczego go nie zatrzymałam! Z rozpaczy wyrwało mnie pukanie w szybę. To był Kamil. Od razu go wpuściłam i dopiero po chwili zorientowałam się, że na dworze zaczęło lać.
- Nie dają Ci spokoju?
- No niestety, ale to nie oni są głównym problemem.
- A co?
- Ja.
- Co dlaczego? To nie prawda!
- Prawda, to ja sobie nie radzę, nie oni! To ode mnie wracał, nie od nich! To ja powinnam wiedzieć co powinnam zrobić, a nie wiem!
- Nie możesz wiedzieć wszystkiego?! Przecież, to nie możliwe! Potrzebujesz odpoczynku.
- Nie, nie mam czasu na odpoczynek. Budowlańcy, co chwile wydłużają termin oddania nowego toru treningowego, a za miesiąc zaczynamy sezon. Wiktoria za dwa miesiące będzie rodzić, do tego dom się sam nie wyremontuje.
- Nie przepracowujesz się?
- Nie, w tym momencie to pozwala mi zapomnieć, ale kiedy przychodzi wieczór mam cholerne wyrzuty sumienia, że nie siedziałam z nim cały dzień, że został tylko tydzień a ja...
- Żaden tydzień, znajdzie się ktoś kto odda organ.
- Odda serce? Wierzysz w to co mówisz?
- Wiesz ile osób dziennie popada w śpiączki z których już nie da się wyjść.
- Tak, wiem, a wiesz, że tu potrzeba jeszcze zgody rodziny albo pacjenta?
- Są osoby co się na to godzą.
- W takim razie, znajdź mi taką osobę, a będę Ci wdzięczna do końca życia.
- Zobaczysz, ktoś się znajdzie, obiecuję.

***

- Co u Luke'a ? - spytała mama gdy tylko weszłam do kuchni
- Świetnie, bawi się z młodym. Co tam smażysz?
- Naleśniki, był już ojciec po pudła?
- Nie, jeszcze nie, gdzie on się w ogóle wyprowadził?
- Nie mam pojęcie i powiem Ci, że mało mnie to obchodzi.
- U co tak ostro, to tylko rozwód,a nie wojna. - zaśmiałam się 
- Wojna nie wojna, zaczynam się zastanawiać co ja w nim widziałam. - odparła stanowczo
- Czyli sugerujesz, że powinnam się porządnie zastanowić?
- Co... nie. Luke to Luke a nie twój ojciec. A nad czym masz się zastanawiać?
- Nie wiem, nad wszystkim, mną i nim.
- A coś nie tak między Wami?
- No właśnie jest perfect i to mnie przeraża, nigdy nie może być wszystko ok.
- Oj już nie dramatyzuj i idź zawołaj na obiad tych nicponiów.

There's no need to go and blow the candle out,
Because you're not done,
You're far too young,
And the best is yet to come,

Dźwięk mojego telefonu, sprawił, że po raz kolejny serce zabiło mi mocniej. Na ekranie telefonu wyświetlił się numer pod nazwą: Szpital  - o drugiej w nocy to nie mogło wróżyć nic dobrego.

O mnie

Mam 17 lat. Uwielbiam siatkówkę, One Direction i 5 Seconds Of Summer. Interesuje się dziennikarstwem. A w przyszłości będę komentatorem sportowym ^^