niedziela, 19 października 2014

Rozdział 20 - Początek końca

To był ostatni dzień rywalizacji na mistrzostwach. Za parę minut miał się rozpocząć ostatni finałowy mecz. Na trybunach wrzało, a na wietrze powiewały flagi wielkiej Brytanii, Australii, Polski i Dani. Kibice wiwatowali na cześć swoich reprezentantów, motywując ich przy tym. W parku maszyn atmosfera była napięta. Wszyscy biegali między motorami próbując za wszelką cenę przewidzieć jak przygotowana będzie nawierzchnia toru. Stałam na środku tego całego zamieszania przyglądając się temu przeklętemu motorowi, który zaczął całą tą historie.

***

- Domo, domo! - po całym podwórku roznosił się głosik małej dziewczynki
- Co jest? - spytał starszy brat stojąc w gronie swoich kolegów
- Wujek przyjechał. Chodź zobacz! - ciągnęłam go za rękę
- Natalia, ale po co?
- Przyjechał na motorze. chodź my też się przejedziemy! - ekscytowała się 
- Nie umiesz jeździć mała, zresztą ja też nie.
- To się nauczysz no chodź... i nie jestem mała!
- Oczywiście. - zadrwił wysoki brunet - Kuba!
- Nie, to nie. Sama pojadę! - krzyknęła i ruszyła w stronę dużej machiny. Nie tracąc czasu wsiadła na motor i zabierając wcześniej klucze właściciela włożyła do stacyjki.
- Natalia, zejdź z tego! - surowy głos matki, zapobiegł prawdopodobnie śmierci jej córeczki.
- Mamo chce jeździć na motorze.
- Natalia przecież masz dopiero 6 lat.
- I co, zawsze mówisz, że jestem duża.
- Kochanie, w tej chwili nigdzie nie pojedziesz jednak jeśli za rok nadal będziesz chciała to we Wrocławiu jest szkółka mottocrosowa. Pojedziesz raz i zobaczymy. Ok? - powiedziała rodzicielka będąc pewna, że to chwilowa zachcianka córki
- Ok! - dziewczynka przytaknęła  wiedząc, że jej marzenie przetrwa.

***

- Natalia nie stój tak i pomóż Maćkowi przynieść lód z zaplecza.
- Tato, to motor wujka?
- Tak, przyjechał kibicować twojemu bratu. Coś nie tak?
- Nie, nie tak pytam. - odparłam i ruszyłam na zaplecze w poszukiwaniu lodu
- Kartony są po lewej! - powiedział Maciek pojawiając się nagle zza regału.
- Jasne, już biorę - powiedziałam i wzięłam kartony z okładami. Niosąc je usłyszałam wołanie Dominika.
- Natalia możemy pogadać?
- Wiesz co, potem, muszę to zanieść.
- Kuba mógłbyś? - spytał brat przyjaciela, kierując wzrok w stronę pudła na moich rękach.
- Jasne, szczere rozmowy najważniejsze! - zaśmiał się. jakbym mało miała sugestii i wyrzutów sumienia.
- Chciałem Ci podziękować.
- Mi? Za co? - spytałam
- To dzięki tobie tu jestem. - powiedział i to był mój gwóźdź do trumny.
- Może i miałam mały udział w tym, ale to i tak twój talent spowodował, że tu jesteś.
- Pamiętasz co powiedziałaś tego dnia.
- Jak mogłabym nie pamiętać!

***

- Dominik mam gdzieś czy mi pozwalasz! Jadę na ten wyścig i tyle.
- Zgłupiałaś do końca! Masz 10 lat i chcesz się ścigać z osiemnastolatkami!
- Dokładnie.
- Nie mam mowy nie puszczę Cię,
- Niby jak to zrobisz? Będziesz biegł czy jechał na rowerze za mną? Życzę powodzenia w dogonieniu.
- Wsiądę na motor ojca.
- Nie umiesz jeździć. Zabijesz się.
- Jeśli ty wsiądziesz będziesz miała mnie na sumieniu.
- Szantażysta, nie wiesz jak to jest mieć pasje, a bez niej nigdy nie będziesz szczęśliwy!
- Motor ma mnie uszczęśliwić?
- Pojedz ze mną a się przekonasz. - powiedziałam
- Że się zabijesz?
- Nie, że będziesz szczęśliwy.

***

- Wtedy na tym wyścigu poczułem, że też chce jeździć tak jak ty.
- Ta, następnego dnia ojciec uczył Cię jeździć!
- Rok później jeździliśmy już razem z Bartkiem, Kubą i Przemkiem juniorów na tym za Wrockiem.
- I z Luke'iem.
- Ta, jego ekipa też tam jeździła.
- Teraz walczycie przeciwko sobie.
- Oni są Australijczykami.
- Mówię o klubie.
- No, trochę się pozmieniało.
- O co ogółem poszło?
- Długa historia.
- Już nawet nie wiesz...
- Sorry, że przerywam, ale jest już lista pierwszej rundy, trener Cie wzywa. - powiedział Dawid, a Dominik podążył na ostatnie ustalenia.
- Dzięki, nie mogłeś później? - spytałam z wyrzutem i ruszyłam sprawdzić co ustala jeszcze Maciek.
- Wszystko gotowe?
- Już lepiej chyba nie umiem.
- Czyli jest genialnie.
- Dobra ja jadę czwarty, jak wygląda motor? - spytał brat wchodząc do parku
- Wydaje.. - zaczął Maciek
- Jest gotowy! - podsumowałam i wszyscy wyszliśmy z parku maszyn ustawiając się przy bandzie do obejrzenia pierwszego wyścigu

- Na wewnętrznym torze dziś w czerwonym kasku nasz reprezentant Hans Ivensen. - krzyczał Duński spiker a publika szalała - Koło niego w kasku białym reprezentant Polski. - Jarosław Hampel. Na torze obok w niebieskim reprezentant Australii, Calum Hood! A na zewnętrznym dziś w żółtym Simon Stead reprezentant Wielkiej Brytanii! - przedstawił zawodników i po chwili ruszyli. Już na pierwszym wirażu prowadzenie objął Polak, za nim Duńczyk, Australijczyk i Brytyjczyk i tak skończył się pierwszy wyścig. Następnymi naszymi reprezentantami byli Janusz Kołodziej, Piotrek Prostasiewicz, a na koniec Dominik, który ścigał się z Luke'iem. Cała ekipa zajęła kolejno w wyścigach pierwsze miejsc co dało nam dość duża przewagę nad słabszym rozpoczęciem Australijczyków, ale to był dopiero początek. Po kolejnej  rundzie nasi zawodnicy stracili sporo punktów na rzecz pierwszego miejsca Luke'a (jako Jockera*), Caluma i wtedy w parku maszyn rozpoczęło się piekło.

***

* Jocker -  osoba jadąca z Jockerem zdobywa podwójną liczbę punktów.

Zasady są wzięte z mistrzostw świata w żużlu, ponieważ nie do końca orientuje się jak to wygląda w mottocrosie. Mam nadzieje, że się za to na mnie nie obrazicie.
Jeśli chodzi o rozdział to wydaje mi się, że całkiem fajnie wyszedł xD Bardzo cieszy mnie to, że po miesięcznej nieobecności kiedy wracam od razu sporo wyświetleń i nawet komentarz się pojawił za który dziękuje. To bardzo motywuje, a na następny rozdział zapraszam za tydzień ;) wasze komentarze miło widziane /Roxy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Mam 17 lat. Uwielbiam siatkówkę, One Direction i 5 Seconds Of Summer. Interesuje się dziennikarstwem. A w przyszłości będę komentatorem sportowym ^^