wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 6

Wybiegłam z mieszkania, czułam jakby moja głowa miała eksplodować. Każdy krok sprawiał, że widziałam to coraz wyraźniej a słowa obijały mi echem. Czułam piekący ból w sercu, cała drżałam, miałam dreszcze, ale biegłam dalej przed siebie, żeby tylko zniknąć. Rozpłynąć się i nie istnieć - niestety, tak się nie da.
- Kochanie.. 
- Nie Luke, nie!
- Wiesz, że muszę!
- Nic nie musisz! Wmawiasz to sobie! - wrzeszczałam
- Tak będzie lepiej...
- Jak wyjedziesz?!
- Wyjedziemy... - dodał
- Problem w tym, że ja się nigdzie nie wybieram!
- Zostawisz mnie? - spytał
- Ty to właśnie robisz! Chcesz wyjechać!
- Ale, z tobą - podbiegł i mnie przytulił
- Przepraszam, nie mogę -szepnęłam
- Dlaczego?
- Nie zostawię mamy samej! Zwariowałeś !
- Nich jedzie z nami!
- Dominikę, Anie, Kamilę, Piotrka i resztę też weźmiemy! - uderzyłam pięścią w stół
- Dla mnie to tez trudne!
- Tak no właśnie widzę - prychnęłam 
- Natalia...
- Odwal się!
- Nie możemy, choć raz skończyć tej rozmowy normalnie! - krzyczał, chodząc po kuchni. Była dwudziesta-trzecia, ale nikogo nie było w domu, na całe szczęście.
- Nie nie możemy, bo ta rozmowa jest nienormalna, do niczego nie prowadzi! Ja muszę zostać w Polsce z rodziną. Ty masz wybór..
- Nie mam wyboru, kontrakt mi się skończył! Nie chcą nas w Gorzowie. - krzyknął zrzucając szklankę, patrząc na mnie z politowaniem. Sam nie wierzył w to, co widział to była już taka trzecia kłótnia w tym tygodniu. Trzecia w której traciliśmy nad sobą kontrole. Nie powiem myślałam, nad wyjazdem, ale to nie miało sensu, nie uda mi się skończyć szkoły w Australii. Tam to wygląda inaczej, nie mogłam jednak go zostawić. To jego stawiałam na pierwszym miejscu.
- Gdybyś dał mi tylko możliwość pogadania z twoim szefem..
- Co by to dało? - spytał 
- Dużo!
- Tak, na pewno! - odparł wychodząc
- Gdzie idziesz?
- Jadę do domu.
- Przecież, leje. Zostań
- Dam sobie rade - odparł uparcie, patrząc zaszklonymi oczami w moim kierunku
- Wiesz, że znajdę możliwość, żebyś został w Polsce. - powiedziałam do zamykających się drzwi.
***
Siedziałam przy jego łóżku cała zapłakana. Dopięłam swego! Zatrzymałam go w Polsce, za cenę jego życia. No proszę, jaki ze mnie romantyk. Gdybym mogła cofnąć czas, kazałabym mu wracać do Australii, nawet bym go spakowała. Siebie zresztą też. Nie zastanawiałabym się ani sekundy, gdybym tylko wiedziała, ale nie miałam pojęcia. Nie chciałam takiego zakończenia.
- Luke, przepraszam...
- Nie masz za co. - męski głos rozbrzmiał w ciszy
- Mam, trochę nabroiłam. - powiedziałam do chłopaka w drzwiach
- Każdy popełnia błędy. Zresztą Luke, zawsze bił rekordy w ich popełnianiu. - uśmiechnął się promiennie
- Ash? Ile wy się właściwie znaliście?
- Nie pamiętam naszego pierwszego spotkania, ale podobno na trzecich urodzinach Caluma
- To trochę czasu.
- No, całkiem sporo..
- Kiedy wyjeżdżacie do Australii?
- Czyli Ci powiedział. - westchnął
- Tak, rozmawialiśmy o tym.
- Mieliśmy wyjechać w połowie grudnia, żeby w styczniu przygotowywać się do sezonu w nowym klubie.
- Gdzie was przyjęli?
- Do Sydney.
- Cóż za oryginalna nazwa klubu. - powiedziałam a on się uśmiechnął
- Tak naprawdę, to nas nie przyjęli, bo im odmówiliśmy.
- Co, dlaczego?
- Nie podjęliśmy decyzji zanim Luke miał wypadek. Byliśmy w trakcie omawiania planów. Michael chciał zostać, ponieważ jego ojciec nie może wyjechać. Calum wolałby mieć rodzinę blisko, ja byłem neutralny i tu i tam miałbym wszystko co potrzebne. Luke chciał zostać, ale wiedział że z pracą lipa. Byliśmy podzieleni, ale po wypadku uznaliśmy, że nie podejmiemy decyzji bez niego. Pobujamy się jeden sezon aż Hemmings dojdzie do sobie, a potem będziemy decydować.
- Poświęcicie karierę dla niego? - spytałam
- Nie udawaj zaskoczonej. Znasz nas, wiesz jak to jest w zespole jesteśmy rodziną. - to słowo od tak dawna było mi obce, zupełnie nieswoje, ale ma racje. Kiedyś tak też było u nas. Jeden za wszystkich wszyscy za jednego. Czas do tego wrócić.

***

- Kochana, co wiesz o Hoodach?
- Em, nic ciekawego.
- To użyj swoich super umiejętności i skołuj mi wszystkie informacje. - odparłam
- Mówiąc super umiejętności masz na myśli, że mam się włamać do bazy danych.
- Chciałam, żeby brzmiało tak tajemniczo, ale tak, właśnie o to mi chodzi.
- To jest już województwo Wielkopolskie? - spytała
- No właśnie tu się pojawia problem, bo to jest już Australia.
- Mam się włamać do Australijskiej bazy danych?
- No, jak dasz rade.
- Żartujesz! Ja bym nie dała. - powiedziała Wiktoria rozłączając się





2 komentarze:

O mnie

Mam 17 lat. Uwielbiam siatkówkę, One Direction i 5 Seconds Of Summer. Interesuje się dziennikarstwem. A w przyszłości będę komentatorem sportowym ^^