sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 12 - Konsternacja

Za kierownicą siedziała wspomniana wcześniej urzędniczka a obok niej dziewiętnastoletnia dziewczyna kierująca w moją stronę pistolet. Nie miałam pojęcia co zrobić, więc reagowałam instynktownie i dodałam gazu.
- O kurwa ! Mówiłem. - darł się mój brat
- Tak, tak mówiłeś a teraz siedź cicho! - krzyczałam, miałam nad nimi przewagę tylko ze względu na umiejętności motoryzacyjne i nic więcej. Ja jechałam starym złomem, a one najnowszym porsche.
Jasna cholera.
- Kurwa, doganiają nas! - darł się Patryk patrząc na tylną szybę
- Nie odwracaj się! 
- A to niby czemu?! - spytał a chwile potem pocisk przebił tylną szybę i wylądował na popielniczce. Podniosłam go do ręki. 
- Właśnie dlatego, dlatego masz się nie odwracać!
- Ja mam pytanie.
- Serio, teraz? Mów!
- Z kim ty się do cholery zadajesz?!
- A myślisz, że to kurna moi znajomi! Porąbało!
- Raczej twoi wrogowie...
- Nie mam wrogów.
- Właśnie widać - powiedział sarkastycznie 
- Siedź cicho i szukaj mapy, musimy ich zgubić!
-  Nie mamy nawigacji.
- To wyciągnij zwykłą
- A jak się ją czyta ?!
- Ty pytasz kurwa serio?
- Nie uczyli mnie! - tłumaczył się wymachując rękami
- Schyl się a nie łapami machasz,a obsługi GPS-u cię uczyli!
- Nie, to umiejętność wrodzona.
- Jasne, szukaj mapy!
- Dobra mam,  według tej mapy możemy skręcić w prawo i wjechać w ten las, jeśli będziemy jechać cały czas prosto to wyjedziemy na główną, równoległą, potem nie będzie problemu z powrotem.
- Dobra to szykuj się bo będzie trząść! - powiedziałam i skręciłam. Droga była naprawdę okropna, dużo błota, piachu, jechaliśmy wolniej a samochód tamtych zaczął nas doganiać.
- Cholera nie damy rady, jak wygląda ten las?!
- Co ty chcesz zrobić? - spytał zaniepokojony brat
- Nie zadawaj teraz głupich pytań, jak on wygląda? Duży, mały, gęsty?
- Duży i gęsty.
- No to plan jest taki, zatrzymujemy się i ty w lewo a ja w prawo, jak je zgubisz powoli wracasz do samochodu i spadamy stąd. Wszystko jasne?
- Ale to się nie uda! - krzyczał spanikowany
- Trudno! Na mój znak! - ja pierdole - Teraz! - powiedziałam i zahamowałam z wielkim piskiem, nasz pościg wyminął nas a my przy okazji obradziliśmy samochód o 180 stopni. Zanim oprawcy zorientowali się co mamy w planach, my już biegliśmy. Zawsze byłam kiepska w bieganiu ale teraz, dostałam takiego kopniaka, że nie jeden sprinter by przy mnie wymiękł. Co chwile odwracałam się patrząc czy za mną biegną. Niestety tylko dziewczyna z pistoletem biegła w moją stronę, druga musiała podążyć za moim bratem. Przestrzegam was, jeśli kiedykolwiek przed czymś uciekacie, nie odwracajcie się do tyłu. Ja zapłaciłam przez to przewrotkę na brzuch. Gdy wstałam dosłownie na przeciwko stał dziewczyna celując we mnie z pistoletu.
- No to teraz się policzymy szmato! - zaczęła - Za te wszystkie dni, noce, za ten ból.
- Ale ja ci nic nie zrobiłam, my się nawet nie znamy?!
- Jasne, ty mnie może nie znasz ale ja ciebie tak. Jestem Karolina Żabka, mówi ci to coś?
- No niestety nic. - mówiłam dość spokojnie widząc jak z tyłu do mojej napastniczki zbliża się Patryk
- No tak, nie wspominał ci o mnie, no bo po co - wybuchła fałszywym śmiechem 
- Kto mi o tobie nie wypominał ?
- Hemmings - uśmiechnęła się szyderczo. No nieźle, jeśli ja dobrze słyszę, to ona zna mojego chłopaka. Boże z kim on się zadaje. - Byliśmy kiedyś razem... - ciągnęła swoją wypowiedz. No ładnie, gdzie on ją spotkał? W zakładzie psychiatrycznym. - ...a potem pojawiłaś się ty i ... - nie dokończyła ponieważ mój brat przywalił jej z drewnianej deski w głowę.
- A ja ci go zabrałam! - powiedziałam i zaczęliśmy biec bo w każdej chwili mogła się obudzić, zresztą gdzieś tu byłą jeszcze Pani urzędnik. Nie wiem co bardziej mnie dziś zaskoczyło, fakt, że Luke był z wariatką, czy wariatka strzelająca do mnie z broni. Gdy już doszliśmy do samochodu wybuchliśmy gromkim śmiechem, tak trochę z naszej bezradności. Wsiedliśmy i przez dłuższą chwile siedzieliśmy, aż milczenie przerwał Patryk
- Może lepiej stąd wyjedziemy?
- Masz, racje nie lubię tego lasu. - uśmiechnęłam się
- A co z szybą?
- Hmm... jest dwudziesta, do domu mamy trzy godziny drogi i tak będziemy późno i to z wybitą szybą.
- No właśnie tak trochę kiepsko się tłumaczyć, że była Luke'a nas goniła i strzelała z pistoletu.
- Decyzja jest prosta jedziemy do Ostrowa. Nie minęła chwila, a zdzwonił do mnie Dominik.
- No hej, gdzie jesteście ?
- Jeszcze w Poznaniu, trochę nam to zajmie, bo mieliśmy mały problem.
- Jaki?
- Jak ci powiem, że zaatakowała nas psychopatka, twierdząca, że ukradłam jej chłopaka i zbiła cała tylną szybę mało nie zabijając nas z pistoletu to uwierzysz?
- Że kurwa co?
- No to co słyszałeś.
- Ale, że była Bartka?
- Nie.  - odpowiedziałam nie zastanawiając się nad tym
- To kogo ?
- Nie wiem chyba jakiegoś Krystiana czy coś, mówię ci, że chora umysłowo.
- I co teraz zrobisz?
- Mam znajomych, pojadę wymienić szybę i wrócę. Ale przed pierwszą nie będę.
- Cholera. Co ja mam im powiedzieć!
- Powiedz, żeby ojciec szedł już spać bo rano musi kierować, a mamie, żeby się wyspała, bo my jesteśmy u jakiejś koleżanki i po 22 wrócimy.
- Oby to przeszło - westchnął
- No albo powiedz, ze my zostajemy we Wrocławiu, a przyjedziemy rano.
- Ale u kogo?
- Powiedz, że u cioci Wiktorii.
- No ok, powodzenia w powrocie. 
- Nie dziękuje - powiedziałam i rozłączyłam się.
- Było blisko - usłyszałam głos brata. Dobrze wiedziałam, że nie chodzi mu o napad ani rodziców, tylko o tajemnice, moją i  Luke'a.

***

Hej ♥ tu znowu Wiki, no i jak obiecałam kolejny rozdział ;)
A właśnie! Jutro wraca wasza Roxy.
Yay! 

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział.
    Dużo akcji,co lubię xd
    Ta psychopatka mni trochę rozbawiła hah xd
    Całość cudowna!
    Czekam na następny rozdział,bo to opowiadanie jest niesamowite.
    Pozdraiam B xx.

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Mam 17 lat. Uwielbiam siatkówkę, One Direction i 5 Seconds Of Summer. Interesuje się dziennikarstwem. A w przyszłości będę komentatorem sportowym ^^