poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział 8

***

Była szósta rano, kiedy łomot do drzwi wyciągnął mnie z łóżka. Moim oczom ukazał się zasapany Bartek.
- Błagam Ci wpuść mnie! - powiedział rozglądając się na boki
- Jasne, wejdź. - przepuściłam go w drzwiach, a on szybkim krokiem udał się do kuchni. Ciekawe co tym razem zrobił.
- Nigdy więcej, żadnej Dunki! - spojrzał na mnie zza szklanki która opróżnił
- Myślałam, że między wami już dawno skończone.
- Bo było, ale ona chyba nie do końca rozumie "nie kocham Cię".
- Może modelki nie mają tego w słowniku. - zaśmiałam się
- To nie jest śmieszne. Ona tu jest, przyjechała do Polski!
- A ty przed nią uciekasz, o szóstej nad ranem? - nie mogłam przestać się śmiać
- To nie jest śmieszne! Co ja mam zrobić?
- Zerwać?
- Ona myśli, że ja żartuje! - wtedy to zbił mnie zupełnie z tropu, ale uwiecznił w przekonaniu, że  ludzie potrafią być puści
- A gdzie ona jest?
- U mnie w domu.
- Wpuściłeś ją?!
- Nie ja, moja mama. - nie to był jakiś chory sen. Nagle rozległe się pukanie do drzwi.
- Nie otwieraj! - wrzasnął a ja po raz kolejny wybuchłam śmiechem. Gdy tylko otworzyłam drzwi do domu wpadła rozwścieczona Wiktoria.
- Czy on jest kurna nie poważny? Ile on ma lat! O, cześć Bartek. - powiedziała i dalej ciągnęła monolog krojąc ciasto - Przecież jestem w ciąży wiec to chyba logiczne, że go kocham tak? - przerwała spoglądając na nas, a my tylko przytaknęliśmy - Wiec czego on nie rozumie ?
- Kto? - spytałam spokojnie, bo kobiet w ciąży się podobno nie denerwuje
- No jak to kto, Konrad. Pisze, dzwoni, przeprasza. Czy on nie rozumiem, że między nami skończone?
- To tak, jak Alex. Ona to samo nie umiem się z tym pogodzić! - słuchałam ich wymiany poglądów z skupieniem szachisty i w głowie mi się nie mieściło co mówili.  Ich drugie połówki,  byłe połówki, nie dawały za wygraną. Były w nich tak szaleńczo zakochane, że słowa przestawały mieć jakiekolwiek znaczenie. Jak grochem o ścianę. Co powinni zrobić, delikatnie czy raczej z grubej rury. Która wersja będzie lepsza. Nie zdążyłam tego wyperswadować, ponieważ moi przyjaciele już zabierali się do działania. Wiktoria właśnie kończyła pisać smsa do Dominika, żeby pobił Konrada za nachodzenie, a Bartek ćwiczył rolę geja, kiedy do pomieszczenie wpadło FBI i wszystkich pozabijało.

Nauczycielka przeczytała właśnie ostatnie zdanie najgorszego opowiadania z klasy i spojrzała wymownie w moja stronę. Nie powiem nie należało do najlepszych, ale temat jak nam dała, też do takich nie należał. Opisz autentyczny dzień z fragmentami fikcyjnymi. Moje życie brzmi jak fikcja wiec to spokojnie mogłoby się wydarzyć.
- Masz napisać jeszcze jedno wypracowanie i jeśli będzie tak samo słabe, nie zaliczysz semestru. - powiedziała równo z dzwonkiem który zapowiadał przerwę świąteczną.

***


Hej, hej tu znowu ja! Przychodzę do Was z informacjami.
1. Rozdział jest tak głupi, bo historia którą bohaterka opisała w swoim opowiadaniu w 90% jest prawdziwa i podsłuchana w autobusie. Przez co nie mogłam się powstrzymać i się z Wami nie podzielić. Szczerze dziękuję dziewczynom które umiliły mi powrót do domu. Nigdy nie pomyślałabym, że ludzie naprawdę potrafią nasyłać na siebie byłych, albo udawać zmianę orientacji.

2. Rozdział miał za zadanie was rozśmieszyć, ponieważ następne nie będą tak wesołe. No i kolejnym ogłoszenie jest fakt iż wasze prośby zostaną spełnione i będzie więcej Luke'a w następnych rozdziałach. / Roxy

2 komentarze:

  1. Jej będzie Lukey <3 Rozdział krótki ale mam nadzieje, że następne będą dłuższe. Pozdrawiam i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny blog! <3
    http://art-of-killing.blogspot.com/ zapraszam na moje nowe ff z Justinem Bieberem:)

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Mam 17 lat. Uwielbiam siatkówkę, One Direction i 5 Seconds Of Summer. Interesuje się dziennikarstwem. A w przyszłości będę komentatorem sportowym ^^